Ograniczony dostęp do centrów aktywności fizycznej oznacza spore problemy dla nas wszystkich, nie tylko dla miłośników fitnessu. Szybko rośnie problem nadwagi, otyłości i innych chorób cywilizacyjnych.
Choć przed Świętami otwarte są już wszystkie sklepy, to w zakresie kultury – w tym kultury fizycznej – wciąż wybór jest bardzo ograniczony. Możemy korzystać z klubów sztuk walki, ścianek wspinaczkowych, centrów jogi i akademii poświęconych tenisowi oraz squashowi. Część siłowni również przemodelowało swoje działanie, by skupić się na współzawodnictwie sportowym. W nowym reżimie sanitarnym i tak nie ma jednak miejsca dla wszystkich chętnych.
W efekcie ogrom osób korzystających z klubów fitness musiał zrezygnować z dotychczasowych aktywności. Już podczas wiosennego lockdownu, gdy na osiedlach straszyły zasłonięte taśmą siłownie plenerowe i zamknięte place zabaw, odnotowano znaczacy spadek aktywności fizycznej Polaków.
Badanie MultiSport Index, monitorujące regularnie aktywność fizyczną, wskazało gwałtowny spadek liczby osób uprawiających regularną aktywność. Z 65% na początku 2020 roku do 61% do maja. Wydaje się, że to niewiele? Dojście z poziomu 61% do 65% trwało ok. 2 lata, dlatego taki spadek w parę miesięcy musi martwić. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wśród osób wciąż aktywnych aż 43% wiosną zadeklarowało spadek częstotliwości ćwiczeń.