Nowe strefy i tak są lżejsze od wiosennych obostrzeń. Z kolei zakupy w strefie żółtej nie różnią się od tych w czerwonej. O czym musimy pamiętać, wychodząc na miasto?
W marcu i kwietniu w polskich sklepach działy się rzeczy (z perspektywy czasu) przedziwne – każda sztuka pieczywa pakowana w plastikowy worek czy limity osób mogących przebywać w środku. Dziś nawet w powiatach objętych czerwoną strefą jest luźniej. Wszyscy okrzepliśmy, rządzący nie poszli równie daleko jak wiosną, a operatorzy sklepów zostawili w użyciu tylko te praktyki, które się sprawdziły.
Co musimy w sklepie?
Jak w każdej przestrzeni publicznej (poza parkami i lasami), podczas zakupów musimy mieć maseczkę lub przyłbicę. Usta i nos można zasłaniać również częścią odzieży, co przy jesiennej aurze może oznaczać również szalik czy wysoką stójkę. Mamy również dezynfekować ręce lub nosić rękawiczki jednorazowe podczas zakupów.
I... tyle. Niezależnie, czy mówimy o strefie żółtej, czy czerwonej, od klienta nie wymaga się więcej. Nakaz związany z zasłanianiem twarzy i dezynfekcją rąk obowiązuje tak w galerii, markecie, jak i na otwartym targowisku. Jeśli ktoś chce usprawiedliwić brak maseczki stanem zdrowia, musi mieć pisemne zaświadczenie od lekarza. W razie problemów z oddychaniem można wybrać zostawiającą więcej miejsca przyłbicę.
Powyższe zapisy wprowadziło ostatnie rozporządzenie, z 10 października. Kolejne, już w tym tygodniu, wprowadzi godziny dla seniorów, które będą obowiązywały od 10:00 do 12:00 w dni handlowe. W tym czasie zakupy mają robić przede wszystkim osoby starsze, od 60. roku życia.
Co sklep musi?
Choć obowiązują zalecenia o zachowaniu dystansu wobec siebie nawzajem, sklepy nie będą musiały przeorganizować swojej przestrzeni. Rząd nakazał jedynie dezynfekować co najmniej raz na godzinę każdą kasę lub stanowisko obsługi, w tym również na stacji benzynowej. To do zarządcy sklepu należy obowiązek zapewnienia klientom rękawiczek jednorazowych lub płynu do dezynfekcji.
Zyskoteka w Carrefour trwa w najlepsze, w każdej strefie!
