Kolejne rekordy zakażeń sprzyjają kolejnym planowanym obostrzeniom. Tym razem całkowite zamknięcie może spotkać sprzedawców na targach. Z kolei sklepy monopolowe oraz puby i restauracje mogą mieć ograniczone godziny otwarcia.
Zmiany w prawie wchodzą ostatnio co kilka dni. W sobotę cały kraj objęła żółta strefa epidemiczna, od dziś wchodzą oficjalnie godziny dla seniorów, a już wczoraj pojawiły się doniesienia o kolejnych planach. Najpierw informację podał Polsat News, później potwierdziły ją inne źródła, ale jeszcze nie przedstawiciele rządu.
Rada ministrów ma przygotowywać dalsze kroki ograniczające aktywność społeczną w związku z kolejnymi rekordami zakażeń i zgonów z powodu koronawirusa. Liczba stref czerwonych w kraju ma wzrosnąć lawinowo, może w nich dojść do zakazu wesel, może również powrócić ogólnopolski zakaz uczestnictwa w imprezach masowych.
Nas najbardziej interesują jednak rozważane zmiany w handlu. Po pierwsze, całkowite zamknięcie grozi targowiskom. To wyjątkowo dotkliwe obostrzenie, wymuszone ograniczeniami przestrzennymi. Targi są ciasne, nie da się tam zachować dystansu i nie ma sposobu, by sytuację poprawić. Na szczęście takie rozwiązanie miałoby iść w parze z rekompensatami finansowymi dla sprzedawców, by ci nie zostali z niczym.
Sklepy monopolowe – w tym stoiska monopolowe w większych sklepach, np. na stacjach benzynowych – mogą zostać odgórnie zamknięte o 19:00. Analogicznie, restauracje i bary miałyby zakończyć działalność o 21:00. Oba te ograniczenia czasowe mają ograniczyć życie towarzyskie, ponieważ spotkania grup znajomych stanowią jeden z częstych rodzajów ognisk zakażeń. Podobne kroki, choć znacznie ostrzejsze, podjęli w ostatnich dniach Czesi i Francuzi – pierwsi zamknęli gastronomię w ogóle, drudzy wprowadzili godzinę policyjną dla wszystkich.