Jak producenci i importerzy odzieży oszukują klientów

odzież ma przekłamany skład - zjawisko przybrało masową skalę

 

Raport UOKiK nie zostawia złudzeń – marki odzieżowe masowo wprowadzają klientów w błąd. Używają gorszych i tańszych materiałów, a zapewniają, że to materiał lepszy. Najbardziej jaskrawy przykład to garnitury.


Wyniki prowadzonych od 2019 roku kontroli Inspekcji Handlowej muszą niepokoić. Spośród aż 2585 przebadanych partii odzieży aż 26%, czyli więcej niż co czwarty towar, zawierał nieprawidłowości. Najczęściej chodziło o błędne oznakowanie składu produktu, na czele ze składem surowcowym.


Problem doskonale obrazują te elementy odzieży, które wysłano do laboratorium pod kątem analizy składu. Jak się okazuje, producenci odzieży notorycznie wprowadzają klientów w błąd, podając droższy materiał, a używając tańszego. 


Najgorzej z odzieżą wizytową

Najdotkliwiej przekonują się o tym klienci noszący często strój wizytowy, ponieważ koszt takiej odzieży jest wysoki i oczekujemy w związku z tym odpowiedniej jakości. Garnitury czy garsonki powinny być z jakościowej bawełny, wełny czy innych droższych materiałów. Tymczasem niektóre przykłady z metką „100% wełny” okazywały się mieć realny skład w postaci 100% poliestru. 


Ogółem aż 64% przebadanej odzieży wizytowej miało tego rodzaju uchybienia, choć w większości nie aż tak bezczelne. Na drugim miejscu najczęściej fałszowanych składów były pończochy (54% zakwestionowanych), a na trzecim odzież wierzchnia (48%). Jak na ironię, najmniej nieprawidłowości było ze składem odzieży sportowej – tylko 22% zakwestionowano.


Co klient może zrobić?

Z pewnością wielu z nas cieszy, że takie kontrole się odbywają. Co jednak może zrobić konsument ze źle oznaczoną odzieżą? Przecież nie mamy w domu laboratorium. Przede wszystkim musimy zwracać uwagę na metkę. Powinna ona zawierać nie tylko cenę oraz skład odzieży, ale również nazwę firmy odpowiedzialnej za jej jakość.


Niestety, nie możemy liczyć na ujawnienie, którzy producenci najczęściej wprowadzają w błąd klientów. Choć od lipca (dla kontorli rozpoczętych po tym terminie) można już publikować nazwy marek „na cenzurowanym”, to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK) ani Inspekcja Handlowa nie zamierzają tworzyć żadnej czarnej listy.


Powodów jest kilka. Po pierwsze, w łańcuchu dostaw firm odzieżowych do błędów w oznaczeniach może dochodzić na różnych etapach i trudno ustalić, gdzie leży odpowiedzialność. Po drugie, analizowane pod kątem składu są tylko pojedyncze partie spośród setek produkowanych pod daną marką. Po trzecie wreszcie, producenci i importerzy odzieży prawie zawsze błyskawicznie naprawiają wykryte błędy. Niestety... po fakcie i tylko ci przyłapani. Dlatego klient na razie musi po prostu zachować czujność.

 

Co kryją świąteczne promocje Pepco? Sprawdź!

aktualna oferta świąteczna Pepco - poznaj najnowsze promocje i niskie ceny w gazetce