Przywódcy świata w obliczu epidemii koronawirusa.

 

USA

Donald Trump z kolei przez kilka tygodni konsekwentnie bagatelizował zagrożenia koronawirusem. Całą winę natomiast za rozprzestrzenienie się epidemii zrzucił na Chiny, UE oraz Partię Demokratyczną, za głównie jego zdaniem wyolbrzymianie sprawy.

Podobnie jak Bolsonaro, Donald Trump zachwalał lek na malarię jako wyjątkowo skuteczny. Amerykańska Agencji Żywności i Leków (FDA) wydała wyjątkowe pozwolenie na używanie go w terapii koronawirusa, co jednak spotkało się z krytyką wielu naukowców.

USA nadal blokuje rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie zwalczania koronawirusa, upierając się, że musi ona wyraźnie stwierdzić, że choroba pochodzi z Chin.

Szokujące opinię publiczną jest postępowanie Donalda Trumpa w stosunku do bezdomnych. Świat obiegły zdjęcia bezdomnych osób, w wyznaczonych na asfaltowych parkingach kwadratach, których nie mogą opuszczać i mają tam odbyć kwarantannę.

 

Wielka Brytania

Boris Johnson, premier Wielkiej Brytanii z pewnością na własnej skórze odczuł swoją ignorancję w kwestii epidemii koronawirusa. Podczas gdy cały świat zbroił się do walki z COVID-19 w Wielkiej Brytanii, szkoły, puby, instytucje publiczne były nadal otwarte. Brytyjski premier zareagował bardzo późno kiedy już dawno wirus rozlewał się po Europie. Ironią losu jest fakt, że to właśnie Boris Johnson na COVID-19 zachorował.

Francja

Z kolei we Francji Prezydent Emmanuel Macron, nakazał Policji pilnować zakazu wychodzenia z domu bez ważnego powodu i obwarował go drakońskimi grzywnami. To zdecydowane podejście jak na kraj, który mocno kładzie nacisk na obywatelskie swobody. Obietnica Macrona, że państwo wesprze firmy i obywateli "za wszelką cenę", to właśnie to, czego Francuzi oczekują od swojego prezydenta teraz. Prezydent Francji podjął też trafną decyzję o zawieszeniu, budzącej wiele kontrowersji, reformy emerytalnej. W obliczu rozprzestrzeniającej się epidemii koronawirusa Macron objawił się jako zwolennik silnej interwencji państwowej.