Lubisz zamawiać tanio z zagranicy? Lepiej nie czekać z zakupami zbyt długo, ponieważ rząd pracuje nad nowym podatkiem od e-zakupów spoza wspólnego rynku.
Chyba każdy klient AliExpress miał na jakimś etapie myśl „jak im się to może opłacać?!”. Sprzedaż detaliczna za grosze, do tego darmowa lub bardzo tania wysyłka z Chin – nic dziwnego, że „Ali” zdobył wielką popularność w Polsce. Owszem, na przesyłki trzeba czekać tygodniami, ale i tak jest taniej niż w kraju.
Od paru lat coraz częściej zamiast paczki przychodzi list od celników, że trzeba dopłacić nawet 30-40% wartości zamówienia, bo nie uregulowano cła i VAT-u. Kontrole przesyłek – zwłaszcza z Chin – są jednak na razie wyrywkowe. Nie ma rozwiązania, które sprawiłoby, że każdy przedmiot będzie objęty opłatami, dlatego miliony zamówionych przedmiotów przechodzą jako zwykła korespondencja.
O uszczelnieniu VAT-u w tej kwestii mówiło się już od dwóch lat, ale dopiero w tym roku przyszły poważne działania. Na początku 2020 Unia Europejska zaproponowała pakiet zmian podatkowych, by każdy produkt zamówiony online za granicą musiał podlegać opłacie VAT. Na początku marca było o tym nawet głośno, ale przyszedł koronawirus i o sprawie zapomnieliśmy.
Rządzący jednak nie zapomnieli. Radio Zet podało w ostatnich dniach, że rząd PiS wraca do pracy nad rozwiązaniami podatkowymi w myśl nowych zasad UE. Nie ma w tej chwili pewności, jaki sposób naliczania opłat miałby obowiązywać. Celem jest uszczelnienie systemu podatkowego, by przesyłki z Azji – zwykle wysyłane jako „prezent” – również zostały opodatkowane.
Na początku tego roku analitycy prorokowali, że już od stycznia 2021 zapłacimy VAT i cło od zakupów na AliExpress, Banggood, Wish czy innych platformach. Dziś wydaje się, że nie ma szans na aż tak szybkie zmiany, ale lepiej nie czekać do ostatniej chwili...
Zakupy w kraju też mogą się opłacać!
