Badanie częstotliwości zakupów wskazuje, że wzrost liczby zakażeń zniechęcił nas do wychodzenia na zakupy. Kupujemy więcej, ale rzadziej niż dotąd. Czy to faktycznie „korona” trzyma nas w domach?
Analiza danych autorstwa firmy Proxi.cloud zdradza, że jesienią na nowo przeraziliśmy się pandemią koronawirusa. Wycofywanie się Polaków z częstych zakupów zaczęto obserwować w chwili przekroczenia progu dziennej liczby 1500 zakażeń, od 25 września. Wtedy efekt nie był jeszcze wielki, jednak z perspektywy czasu również 1500 potwierdzonych przypadków dziś wydaje się małe.
Prawdziwym sygnałem alarmowym był skokowy wzrost w pierwszej połowie października, który najpierw wprowadził całą Polskę do żółtej strefy (10 października), a następnie do czerwonej (23 października). Ten ostatni okres nie był co prawda ujęty w badaniu, ale autorzy przyznają, że trend jest spadkowy. Tylko do 17 października ruch w sklepach – analizowany na podstawie urządzeń mobilnych – spadł aż o 24% poniżej normy.
Rzecz jasna, obostrzenia wprowadzone wraz z nowymi strefami oznaczają, że jednorazowo ruch w sklepach nie może być przesadnie duży. Do tego dochodzą problematyczne godziny dla seniorów, które wyciszają ruch w sklepach czasami niemal do zera. Nic więc dziwnego, że efekt spadku widać najbardziej w dużych miastach, gdzie dynamika ruchu w sklepach silniej zmieniła się wskutek kolejnych obostrzeń.