Warszawski Primark oblężony w dniu otwarcia!

otwarcie Primark w Warszawie - pierwszy polski salon, premiera nowego sklepu

 

Klienci musieli stać w aż pięciu kolejkach i zachować dystans. Zakupy w wyjątkowo niskich cenach sprawiły, że niektórym chciało się czekać wręcz godzinami na wstęp do pierwszego polskiego sklepu Primark!


Zwykle otwarcie sklepu (a co dopiero debiut sieci w kraju!) wiąże się ze specjalnymi promocjami. Ale nie w tym przypadku! Primark ogłosił z wyprzedzeniem, że nie będzie żadnych specjalnych cen. Irlandzka sieć sklepów mogła sobie na to pozwolić, ponieważ w Polsce miała status kultowej długo przed inauguracją pierwszego sklepu. To za sprawą polskich imigrantów w Irlandii i Wielkiej Brytanii, a „przywieź coś z Primarku” stało się powszechnym życzeniem przed przyjazdami naszych rodaków z powrotem do kraju.


Gdy więc popularny „Primani” pojawił się wczoraj nad Wisłą po latach oczekiwania, kolejki ustawiały się od rana do wieczora. Ochrona musiała podzielić oczekujących na aż pięć różnych kolejek, by nie doszło do powstania skupisk ludzi.


Za czym ustawiały się kolejki? Za wszystkim, bo Primark słynie z niebywale niskich cen na artykuły różnych rodzajów – od odzieży i obuwia po wyposażenie domu i kosmetyki. Modne japonki za 4,5 zł, t-shirty i bluzki od 7 zł, a para skarpet sportowych za mniej niż 2 zł? To ceny mocno dyskontowe, tymczasem Primark oferuje je w otoczeniu przypominającym bardziej dom mody...


Ot i cały urok Primarku: tu klient czuje się doceniony jak w butiku znanej marki, nawet jeśli akurat kupuje gadżety no-label. Samych manekinów w warszawskim Primarku jest 130, do tego 30 kas i 35 przymierzalni, a to wszystko na powierzchni 3660 m2. Nic dziwnego, że dla wszystkich jest darmowe wi-fi, bo tu można się zasiedzieć!

 

Co w weekend kupisz taniej w Aldi?