Płyn do dezynfekcji ze stacji Orlenu jak jednorożec. Nikt go nie widział i nie można go kupić

 

Wielu Polaków poszukuje obecnie płynu do dezynfekcji o właściwościach wirusobójczych, który miał powszechnie dostępny na stacjach Orlen. Jednak wiele osób odbija się od ściany objeżdżając nawet kilka stacji. Sprzedawcy często informują, że płynu nie ma i nie wiedzą, kiedy będzie dostawa. Jednak Orlen zaprzecza, jakoby miał problem z produkcją i dystrybucją płynu.

 

Według zapewnień Orlenu produkcja  płynu ruszyła 12 marca. Już 16 marca przedstawiciele spółki informowali, że płyn będzie dostępny na wszystkich stacjach benzynowych w Polsce do 22 marca. Produkcja ma obejmować płyny o pojemności 1 litr za 15 zł oraz płyny o pojemności 5 litrów, który początkowo był sprzedawany w cenie 95 zł.

 

Orlen w oficjalnych informacjach na swojej stronie internetowej informuje, że do produkcji płynu do dezynfekcji rąk wykorzystuje etanol (70 proc. składu), wodę oraz alkohol izopropylowy, a także glicerynę i substancje zapachowe. Produkcja ma sięgnąć 2,5 mln litrów w marcu, a w kwietniu 4,5 milionów litrów. Cena 95 zł za 5 litrów oburzyła konsumentów. Orlen bronił się natomiast, że cena płynu jest znacznie poniżej średniej rynkowej. Klienci stacji benzynowych Orlenu nadal skarżą się, że płynu nie można dostać. Krążą też opowieści o tym, że pracownicy stacji dostali polecenie, aby 1 sztukę dużej pojemności płynu sprzedawać na 1 osobę i robią to „spod lady”.

 

W ostatnich dniach pojawiła się też informacja,  że produkcję płynu rozpocznie kombinat miedziowy KGHM. Dolnośląski konglomerat chwali się, że jego produkcja może sięgnąć 20 ton na dobę. KGHM zapowiada, że jego płyn trafi najpierw do placówek medycznych, szpitali oraz instytucji publicznych, zanim trafi do regularnej sprzedaży. Przedstawiciele firmy podkreślają, że marża na płynie będzie minimalna i pokryje wyłącznie koszty produkcji.