Produkt jakby polski – sklepy wciąż wprowadzają w błąd

produkty z zagranicy udają polskie

 

Więcej niż co dziesiąta partia owoców lub warzyw jest źle oznaczana. Najczęściej zdarza się, że produkty z zagranicy „udają” polskie, niezależnie czy dzieje się to przypadkiem, czy celowo. To wnioski z ostatniej już kontroli prowadzonej przez Inspekcję Handlową.

 

W pierwszym półroczu 2020 roku przeprowadziła trzy etapy kontroli, w ramach których zbadano prawie 400 sklepów. W sumie oznacza to 3527 partii owoców i warzyw, których pochodzenie sprawdzali kontrolerzy. Cel to sprawdzenie, czy klienci otrzymują rzetelną informację na temat miejsca pochodzenia kupowanych produktów.

 

Szczególną uwagę kontrolerzy zwracali na ziemniaki, pomidory, ogórki, marchew, czosnek, jabłka czy tryskawki, ponieważ w ich przypadku istnieje największe ryzyko złego oznaczenia – partie pochodzą z różnych krajów i często wymieniane są w sklepie jedna na drugą. To rodzi ryzyko wprowadzenia klienta w błąd, niekoniecznie w sposób zamierzony. Zdarza się, że na etykiecie z ceną podanych jest jednocześnie kilka krajów pochodzenia, które są skreślane przez pracowników zależnie od produktu akurat leżącego na półce.

 

W sumie kontrolerzy zakwestionowali 358 partii owoców i warzyw, a więc prawie idealnie co dziesiątą partię w sklepach objętych kontrolą (10,2%). Do najczęstszych błędów należy niepodanie kraju pochodzenia w ogóle lub określenie produktu jako polski, gdy pochodzi on w rzeczywistości z innego kraju. W roli krajowych warzyw występowały m.in. ziemniaki, pomidorki cherry, cebula czy sałata lodowa.

 

Zwłaszcza ten ostatni rodzaj wprowadzenia w błąd zwraca uwagę kontrolerów, ponieważ sklepom może zależeć na celowym manipulowaniem klientami. Ci chętniej sięgają bowiem po produkty krajowe, zwłaszcza płody rolne.

 

W tej chwili toczy się tylko jedno postępowanie, przeciwko właścicielowi dyskontów Biedronka. Paradoksalnie jednak w tym półroczu Biedronka wypadła nieźle, a najwięcej zakwestionowanych partii owoców i warzyw znaleziono w sieciach Delikatesy Centrum (25,2%), E.Leclerc (17,3 proc.), Intermarche (15,9 proc.) oraz Lewiatan (14,6 proc.). Rekordzistą był pojedynczy sklep sieci ABC, gdzie żadne oznaczenie nie było poprawne! Kolejne postępowania nie są wykluczone. Za wprowadzanie klientów w błąd grozi kara nawet do 10% rocznego obrotu.

 

To już ostatnia kontrola tego rodzaju, której wyniki otrzymujemy od Inspekcji Handlowej. Dokładnie od dziś uprawnienia do kontroli owoców i warzyw przejmuje Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, podlegająca bezpośrednio Ministerstwu Rolnictwa.